Solidne, ciężkie obuwie wojskowe generała rytmicznie stukało o podłogę, blond włosy, w standardowym nieładzie okalały, pokrytą zbyt wczesnymi zmartwieniami twarz. Błękitne oczy pilnie obserwowały wszystko co działo się obok.
Nathaniel wszedł na stołówkę właściwym sobie, sprężystym krokiem. Przebiegł wzrokiem po zebranych, nie ujrzał nic niepokojącego, tak więc podszedł do lady za którą wydawano jedzenie.
- Dzień dobry - przywitał się z kobietą wydającą jedzenie.
- Salut, panie generale - odpowiedziała i zasalutowała. - Porcja duża?
- Tak - wziął talerz i odszedł w kierunku zazwyczaj zajmowanego przez siebie stolika.